Obrazy wędrują po ubraniach. Stylistyka szamanizmu, transcendentalnej energii przefiltrowana przez mój indywidualny sposób narracji mierzy się z polskim pejzażem blokowiska na Bródnie. Dodatkowo elementy krajobrazu metra stadionu narodowego, w którym czerwień szklanych balustrad przypomina zachodzące słońce gdzieś w Arizonie, udaremniają próbę zaszufladkowania przestrzeni. Obraz na ubraniu staje się obiektem użytkowym. Podważam postawę artysty, zadaję pytanie o pejzaż polskości, zwracam uwagę na wielość perspektyw w jakich dziś sztuka daje nam możność wypowiedzi. Blok na Bródnie jest brudny, ale nie mniej brudny od wnętrza bezkształtnej materii konsumpcjonizmu – duszy złotego cielca. Zestawienie wielości symboli imploduje znaczeniami, w którym zwykły ornament osiąga status quo wszystkiego i niczego.